sobota, 4 sierpnia 2012

Utracone życie małej księżniczki


Napisane:  12 luty 2011r.
Sprawdzone: Nie


Utracone życie małej księżniczki
– Hermiono, przestań. Przestań płakać, przestań – szeptał, trzymając dłonie na jej ramionach i szamocząc nią delikatnie. Twarz wykrzywioną miał w zatroskaniu, snuła się po niej również nuta zmęczenia. Mimo jego usilnych próśb, zmagań, po jej policzkach, wciąż spływały łzy. Oczy miała szeroko otwarte, wypełnione pustką, a lekko rozchylone, blade wargi, drżały. Dłonie zaciskała – kurczowo – na rękawie jego marynarki.
– Przestań, przestań, do cholery! – warknął, odpychając ją od siebie. Usiadł na brzegu łóżka, delikatnie pocierając skronie palcami. Z jej gardła wyrwał się obłudny ryk, który stłumiła poduszka, do której się przytuliła. Westchnął żałośnie, bezsilny, przybliżył się do jej skulonego ciała. Przytulił ją do siebie.
– On nie żyje, więc już przestań. Już dość, już dość, moja mała księżniczko – powtarzał po raz kolejny, ale słowa nie pomagały. Były bez silne. Matowe i niewiele warte. Raptownie usiadła, zagryzając mocno dolną wargę, aby nie krzyknąć. Zacisnęła mocno powieki, paznokcie wbiła w swoje ramiona, obejmując się jednocześnie.
– Żyje. Żyje i ma się dobrze, tylko zbyt mnie nienawidzi, aby się ukazać. Po prostu nienawidzi, gardzi mną – wychrypiała, kołysząc się leciutko. Objął ją mocniej w pasie. Jemu samemu, zbierało już się na płacz.
– Nie, Hermiono. Wiesz, równie dobrze jak ja, że Ginny, Ron, Luna, a nawet Draco, nie żyją. Umarli, abyś ty, ja, czy taki Zabini, żył. Nie było w tym niczyjej winy, na pewno nie twojej, a raczej mojej, więc przestań. – Było tylko gorzej. Wtuliła się w niego, zimnymi dłońmi objęła jego szyję i zagłębiła się w histerii. Czuł, jak słone łzy, spływają na jego skórę na karku. – Już dość, księżniczko. Musi być już tylko lepiej, rozumiesz? Musi, chce cię stąd zabrać. Pora wrócić do domu, tyle lat zmarnowałaś. Pomogę ci, tylko przestań. Nie masz tyle siły, aby płakać za nasz wszystkich. Żyj, żyj i przestań. Co ja powiem Malfoyowi, jak kiedyś zapyta się mnie po drugiej stronie, dlaczego nie pozbierałem kawałków  twojego roztrzaskanego serca? Zabije mnie, zabije, choć będę już wtedy martwy. Nie rób mi tego. Nie ty, Hermiono. Moja księżniczko, mała siostrzyczko – wyszeptał przez łzy. Ukrył twarz w jej brązowych lokach, które pachniały wanilią.

Ale ona nie przestała. Płakała tak długo i głośno, aż zabrakło jej sił i zasypiała. Tak było każdego dnia, każdej nocy. Przestawała jedynie, gdy drzwi od jej białej sali, otwierały się. Zawsze miała nadzieję, że ujrzy w nich swoje utracone życie.           
         

Brak komentarzy: